niedziela, października 25, 2015

Senking - Closing Ice [2015, cd, raster-noton]

26 september 2015 / cd album / Raster-Noton (DE) / R-N 166
experimental dubstep
dark, lazy basslines, massive

rate: [6.5] iridium

Autor nie rezygnuje ze stylu wyrobionego niegdyś, wygląda na przekonanego o wyjątkowości swoich struktur muzycznych, opartych o tłuste, głębokie bassline'y i o kontrastujące z nimi oszczędne, blaszane bity. Moje odczucia są podzielone, bardzo hołubiłam sobie LP Capsize Recovery, w podświadomość zepchnęłam czekanie na kolejne wypociny Massela. Mimo wyraźnej kontynuacji wartego docenienia trendu brzmieniowego, najnowszy album udało mi się przegryźć dopiero po trzecim odsłuchu. W końcu przekonałam się, że niektóre utwory są całkiem chwytliwe, a pomysł na kolejny album z falującymi i krążącymi jak helikoptery basami może być poddany dalszej eksploatacji. Natomiast irytację wywołał fakt, że czekało się długo na coś, co być może jest jednym wielkim odrzutem po Capsize. Nic dodać, nic ująć jest to ciekawa i ciągle, przynajmniej w minimalnym stopniu oryginalna pozycja. No kiedy Massel wyegzorcyzmuje ze swojej muzyki masywnego, sapiącego mocarnym basem potwora?

Apocalypse now! [download]




DISCOGS

Powracające ciągoty.

Astrale pomarłych ziół krążą niedbale w wyobraźni,
nie podoba mi się to wcale.
Marysieńki niegdysiejszy blues,
ten, którzy brzemię uzależnienia mi zniósł.

Blask kwasu, różnych narkotycznych wygibasów,
twarzy niczym tęcza rozmarzona, a kasa szybko roztrwoniona.

Czy ja jeszcze mimo psychoz wyruszę w te strony?
Niewykluczone bom tłumok i trep przez hedonizm za nos wodzony.

Negatyw niewywołany.

Taniec brzydoty obleczony złowróżebnym żartem.
Zmienny jest ten świat nadzwyczajny,
kiedy, o lekarze skończy się ten taniec rzeczy niebanalnych?

Wplątałam się w pajęczą sieć,
ze świetlistych girland sypiącą pytaniami "być czy mieć?"
Ten umysł nieświatły wolałby zwyczajnie oglądać matnię.

Z doznaniami zmiennymi biję się sekunda po sekundzie,
nie ma momentu by myśleć o uldze.
Zamierzchłe marzenia o eskapadzie,
jam kołek drewniany w buczynie wybijany, w skórze owadziej.

Na rozmyślaniu, widzeniu i słyszeniu rzeczy nieistniejących cała noc minęła, jak rzeka rwąca.
Tu stoi niestałej materii dzban, któremu chcę zadać kłam.

Muzyka pełna zgiełku, a księgi na wskroś przeklęte, bo w żadnej lekturze nie widzę już sensu.
Wypowiedzi lakoniczne, rezygnacja, myśli paniczne.
Negatyw niewywołany.

piątek, października 23, 2015

Psychotic mania

Tam gdzie nie ma, a postrzeżone, w roziskrzone zmysły obleczone,
odraza w miejsce, choć równie często na opak, w miejsce miłości,
mój mózg jak cegła rozgrzany do czerwoności.

Znów byłam ja tam, w rozszczepienia sklepieniach niebieskich,
z rewolweru słowa wypluwałam, poniewczasie bezkresne.
Opętana chaosem myśli, pączkująca euforia, nić fantazji w przestworzach dryfowania.

Nazajutrz, dzierżę telefon roztrzęsionymi rękoma, do psychiatry dzwonię, bo o Boże, tonę...
- Astronomia w rosołu talerzu, doktorze Masztalerzu
-Trzeba będzie położyć się na oddział.

Na oddziale wybuchy gniewu niczym Etna,
już wiedziałam, że rozum się ze mną żegna.
Zresztą chciałam z nim wziąć rozbrat ale w swoim czasie.

Świat zza lufcików, zza krat,
Pani Malwino, znów leki dobrane wbrew zaleceniom lekarza, a zatem trzeba leczyć psychotyczną manię.

Ekstaza nieudawana, zastrzykami spacyfikowana, po czym w łożu zmumifikowana.
Do dziś zamknięta w jednych z białych sal, niegdyś wbita na pal.