Nadane z góry przepierzenie koloru zwęglonego drwa, intensywna jego iluminacja cienia, eliminująca wszelką jasność,
podmiot przepełniony otchłanią sprzeczności, ambiwalencji wszelakiej,
wielce rozczarowany przedmiotem życia, pozbawiony wyboru, scieżki,
na drodze bez znaków, swym kruczoczarnym blaskiem rozświetlający przestrzeń bez kierunkowskazów,
oczarowani jego sztucznym taktem niezdający sobie sprawy z jego smutnej historii,
zna jedynie miarowe bębnienie wulgaryzmow, hipokrytyczna zjawa taktu 4/4 i fałszujacej nuty,
wyszukany odmieniec, płotka w świecie schematow, intensywnie pochłoniety analizą, uniknąwszy angażu,
na ulicach wokol jego squatu bląkające się bezpańskie, wychudzone psy mieszańce,
wariat w osnowie absolutnej izolacji, społeczny karzeł, eremita, lecz wybitny unikat sam w sobie, me{ga}loman w halucynacyjnym brudzie, nieobmywany przeźroczami deszczu, bo od roku w zakładzie,
wyobrazić sobie jego klęskę to wyzwanie,
dane jedynie podziwiać poprzez puste teorie jego przedmiot, spękaną czaszę na troje,
zastygnięty rój.
Eliane Radigue - Kyema from Trilogie De La Mort
part 1, 3 x CD, 1998, Experimental Intermedia Foundation – XI 119
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.