2013, 2016 / 2 x ep / Goon Club Allstars, XL Recordings
full, floor functional, sexy, trippy
MssngNo EP
[7.0] silicon
RA: 4,5/5
1. Skeezers
2. XE3
3. XE2
4. 124th
download
Fones EP
[9.3] carborundum
1. Dead
2. Fones
3. Inta
4. Scope
Kariera brytyjskiego producenta nabiera niesamowitego rozmachu, samemu będąc produkcyjnie rozmachu niepełnym. Szybkie strzały z karabinu i z nagła podsycany ogień zawarty w utworach powstawał na kanwie powolnego rozwoju muzycznego w Leeds, a wielokrotne peany n/t pierwszego, niezwykle krotkiego, acz treściwego wydawnictwa nie sprowokowały tworcy do podania swych personaliow i przyspieszenia prac nad kolejną flirtującą z gawiedzią pochłoniętą w ekstazie epką. Jak sam wspomina czekał długo na wenę by zainicjować prawdziwy big-bang na scenie. Po drodze czekały go pewne perypetie, m.in. zgubienie laptopa z ostateczną wersją bangera 'Drugs Don't Work", ktory musiał być krok po kroku odtwarzany z pamięci na nowo, a samo wydarzenie być może stało się inspiracją do takiego a nie innego nazwania swego kolejnego projektu.
Artysta porusza się w stylistyce grime'u, r&b, trip-hopu i rapu, czyli trapu, sprawnie miksując spitchowane wokale z pełnymi wdzięku, nieocenzurowanymi, napełnionymi ciałami jamistymi synthow w pełnej erekcji. Rozsypane zwiewnie delikatne, zaszumione, klasyczne dla gatunku haty, pełzające kicki, metalowe puszki czy gdzie indziej clapy - wspołgrają z mocnymi, wcale niepodkręconymi ale niesamowicie pełnymi synthami, kontrastującymi z niespotykanymi blipami, niespodziankami brzmieniowymi, np. promiennymi, czystymi błyskami, krystalicznymi ksylofonami i pozytywkami.
To co łączy utwory to spiczowane wokale wyrwane z r&b, rozciągnięte w echo jak toffi i imprezowa, rozerotyzowana do granic atmosfera.
o tyle, o ile debiut został potraktowany z należytą powagą, o tyle Fones EP wydaje mi się nieco niedoceniony, a jest zwyczajnie pełniejszy, z kolei niekoniecznie dojrzalszy [to ciągle niezbyt ambitna, super-podkręcająca machina rozkołysanych bitow]. Fones to moja ulubiona kompozycja: psychodeliczne błyskotki, nieco nostalgiczny synth i gardłowy bassline mierzy się z intymnym wokalem przypominającym skwaśniałą wersję Cooly G, z kolei Scope mogłby spokojnie rywalizować z najlepszymi popływami Jokera.
Sextreme, ktora chce zamoczyć na haju! Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.