26 may 2015 / 12", ep / PAN [DE], PAN64
house, techno, experimental, minimal
innovative, sinusoidal, delicious
[10.0] diamond
The sound is crystal, gentle, it leaves the listener in a state of subtle elevation.
A1. Protogravity
B1. Cuica Digitales
B2. Atomic #80
W dobie zalewającego dyskotekowego prostactwa i chłamu, ostała się maleńka oaza dla muzycznych snobów kochających elektroniczny eksperyment, słuchaczy z zapędami audiofilskimi, mowa tu o labelu PAN. Jak wiadomo jednak, wiszących w powietrzu tworów, które nie były reakcją na żaden trend było w muzyce bardzo niewiele. Sam z siebie, bez inspiracji, w ogóle niesłuchawszy muzyki zaczął podobno Aphex Twin... ale kto by mu wierzył, znany jest z wielu konfabulacji. Był jeszcze jeden, ten z kolei z pewnością nie wzorował się niczym, nie miał nawet radia, po bardzo nieudanym albumie słuch o nim zaginął, a wcześniej - raczej był znany z tego, że był znany i kontrowersyjny.
Wystarczy tych wyliczeń, bowiem wspominam o muzyce z lat 80-tych, 90-tych, a - oczywiście pozornie - wydaje się, że muzyka Error Smitha i Marka Fella nie ma z tamtymi czasami nic wspólnego.
Robiąc mały przegląd dowiedziałam się, że Error Smith należał razem z niejakim Fiedlem do projektu MMM i skończył karierę 11 lat temu - wcale nie znałam, łudziłam się, że to stary projekt z bodajże 1979, awangardowy z żółtą ciężarówką na białym tle. W tym miejscu przepraszam za brak zwięzłości, ale prawdziwe snoby wiedzą o czym mówię, album był legendarny, lecz bardzo trudny w odbiorze. Do rzeczy!
Co to ma wspólnego z kolabo MF i ES? Dosłownie nic! To tylko luźne wycieczki i abstrakcje myślowe.
Właściwie wycieczki i abstrakcje to terminy pasujące do tego co próbuję tutaj ująć w słowa, bowiem na Protogravity mamy do czynienia z tym do czego ostatnio nawiązywał i przyzwyczaił nas Fell, mianowicie odświeżania starych ścieżek house'u (to nowa jakość) i minimalu (już w stylu SND) wpychając w nie abstrakcyjne tchnienie. Fell odsuwa się trochę na bok w kolabos, o ile jego sznyt słychać wyraźnie, bardziej odnajduje się jako wynalazca brzmień dla innych artystów i doskonały kompan produkcji, jego wiedza o aranżu i kompozycji została ponownie doskonale wykorzystana.
Na protogravity mamy do czynienia - jakby się na siłę uprzeć - z hybrydą techno i house. I niedziwo - po ostatnich szarżach z DJ Sprinklesem - bardzo funkcjonalną.
'Protograwitacja' to użyteczny neologizm powstały na bazie terminu 'protogwiazda', która to jest bezpośrednim produktem kolapsu grawitacyjnego. Protograwitacja byłaby wówczas siłą napędową tworzenia względnie trwałej materii gwiazd.
Idąc za tym rozumowaniem, na epce, w utworze otwierającym mamy do czynienia z efektem procesu grawitacyjnego, czyli stałymi sinusoidami padów, kreującymi niesamowitą atmosferę i powtarzalnymi elementami, które zostają zwiewnie modulowane, osadzone na miękkich, plastycznych bitach. Brzmienie jest krystaliczne, łagodne, pozostawia słuchacza w stanie subtelnego uniesienia. House'owy charakter utrzymują falsety damsko-męskich wokali, które na potrzeby mechanicznej całości są całkowicie zdehumanizowane.
Drugi utwór to nowatorskie techno, wywodzące się z klasycznego detroitu, mocno jednak zmorfowane. Za główny smaczek tejże kompozycji można uznać ku 'ike, czyli bęben o bardzo szerokiej skali pitchowania, wprawiający w niesamowity, szybki trans.
Atomic #80 to odnaleziony (prawdziwy zostaje zagubiony) Monolake, taki, jakiego chcielibyśmy usłyszeć.
Dawno nie słyszałam czegoś równie pomysłowego i solidnego, dlatego epkę tę obsypuję diamentami. Enjoy!discogs
download .flac
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.