środa, listopada 27, 2013

mix: Benedikt Frey - LWE Podcast 184



download

tracks:
01. Init, “Untitled Sympathy” [*]
02. Psyche, “The Saint Became A Lush” [Bol Records]
03. Kid Machine, “Night Freaks” [Viewlexx]
04. Benedikt Frey, “Broken” [*]
05. Benedikt Frey, “GDN” [*]
06. Drvg Cvltvre, “My Neck Of The Woods” [030303]
07. Mutant Beat Dance, “Lowlife” [Light Sounds Dark]
08. Juju & Jordash, “Shrublands” [Dekmantel]
09. Joey Anderson, “Above The Cherry Moon” [Avenue 66]
10. Diseno Corbusier, “Golpe De Amistad” (Benedikt Frey Edit) [*]
11. Juju & Jordash, “Echomate” [Dekmantel]
12. Benedikt Frey, “Out of Here” [*]
13. VtotheD, “Untitled” [*]
14. Init, “Blind End” [*]

Smogu chmurę pijanego wykrztusił dla nas Benedikt, tech-house w stylu Cristiana Vogla rozpoczyna ten przystojny miks. Po tym chill-outowym młyneczku miks uderza stronę disco między dancefloorem a kosmosem, z dodatkiem kwaśnawych wkrętek. Smog osadza się na włoskach mego nosa, którym wciągam dźwięk zmutowanego czarnucha. Niemka wodzi za ów nos, spod jej paznokci wylewa się więcej upiornego kwasiwa, które obezwładnia siedzącego obok mężczyznę. Mężczyzna naciera na kobietę, rozpoczynają taniec. A wygibasy to już do burego końca, jasnego rańca. Pijane, zawiesiste tańce silnie drażniącego odpadu radioaktywnego.

source

wtorek, listopada 26, 2013

reminiscences: Jetone - Autumnmonia [2000, Pitchcadet]

2000 / CD, Album / Pitchcadet / cadet09
idm, dub, ambient
nostalgic, ae, digital



Piękne powycinane, potężne struny z nitek kodu matriksa, których to dźwięk był falujący i rozciągliwy w czasie. Pierwsze skojarzenie z intro "Sandstrings" jakie zainfekowało mój umysł, być może skojarzenie nieco niepoprawne to świetne intro Dehnerta do płyty Fachwerk 25, tutaj rodzi ono psychodelicznego idm-owego pomazańca Ae. Intro uroczo wzlatuje, po czym jego lot się obniża i zatapia się w chłodnych podmuchach jesiennego wiatru. Ae, ale w smutnym klimacie. "FukFunk" to genialna, funkująca bomba eksplodująca na dziesiątki elementów, które zakleszczywszy się w rdzeniu kręgowym przewodzą elektryczne impulsy wprost do syczącego mózgu. Odgłosy wybuchów, spadających odłamków niepokoją obszary kory. Tandetny, wysoki motywik a'la Ae słyszę jako humorystyczny akcent, swoiste przełamanie ponurego charakteru. Klawesynopodobne midi uderza w tony banału. Pięknej melodyjce "Flowers No. 4", niezmiennie utwór kojarzy mi się z zabawami z jesiennymi liśćmi, które po wyrzucie porywa chłodny wietrzyk. Wszystko na tym albumie jest takie "wietrzne", ulotne i delikatne. Czuć, że Tim Hecker przelewał tu swoją szlachetna niebieską krew. "Marilyn Chamers" po mocno nijakim wstępniaku broni się nieco warstwą rytmiczną i zgrabną, nietuzinkową partią klawiszy. Metaliczny bit w Jetonowej kuźni ulega licznym przekształceniom. W tym miejscu zaczynam strasznie ziewać, gdyż melodia leistego motywiku robi się do cna irytująca, a potem psuje ją do reszty dodatkowy delay. "Hear Death" wchodzi mocno kontrastując z nużącym "Marilyn Chamers", nawiązując do "Incunabuli", której to czaru warto zaznać, nawet w zmienionej postaci. Kolejny wielbiony przeze mnie utwór to "Fresh". Fajny, energetyczny jazgot zesamplowanych wokali, zcyborgizowanych patternów inkrustowany sympatyczną, kosmicznie przyjemną melodyjką, po której następuje wejście cięższego niż to miało miejsce na "FukFunk" klawesynopodobnego zlepka na trzy oktawy. Utwór ma delikatnie funkujący vibe. Firli, mirli, słyszę trzepot skrzydełek czarnych jelonków, które niosą zdefragmentowany sampling wokalu. Końcówka utworu brzmi co najmniej jak tradycyjna robota Spacetime Continuum. "Sputtertones" to śpiew PRL-owskiego telefonu i nic ponadto. Zdecydowanie żywsze wrażenia budzi u mnie kolejny, "Diamonds No. 3", który to tym razem przypomina wypalonego, drillującego Apheksa z druqks. Nachalne werble dezorganizują percepcję, tak że zaczynam przed oczyma widzieć abstrakcyjne struktury, niczym zabawka z linek chłopca w filmie Cronenberga "Spider". "Huntington" to bardzo przyjemne przełamanie charakteru albumu i złamanie autechrowskiej formuły. To delikatny dub, w sam raz na zimę, bo delikatnie opatulający gdy niebo jest krystalicznie czyste i mroźne. Użyte tu perkusjonalia zostały przytłumione, a właściwą robotę robi strunowy motyw. Kolejny w bitach ubity nosi znamiona hip-hopu. "ShearRefract" bo o nim tu mowa bębni jak bicie łomoczącego serca zapiaszczonej ulicy, a gdzieś w tle pobrzmiewa brzdęk butelek. "Meltdown Skyline" to ambientowy motyw stanowiący zapowiadającą wszem i wobec koniec kontynuację "Huntington". Nostalgia androidów. A "Ultramarin" jest przecież jeszcze lepsze.





niedziela, listopada 24, 2013

chill: Jetone - Huntington



Ciało i ducha stabilizuje Jetone z płytki Autumnmonia, fizykomaterialny zbitek brzmień jesieni zmuszających do refleksji, zalanych atmosferyczną głębią. To przypomina trochę dub od Purl, aczkolwiek jest znacznie bardziej kameralne. Doglądane przez Tima Heckera zroszone pajęcze sieci pobrzdękują uwznioślając niedzielny chill-out.

poniedziałek, listopada 18, 2013

mindfuck: Pearson Sound - Starburst



Zaczyna się bardzo oryginalnie, ale i całkiem niepozornie. W kleszcze zdeformowanych hatów zostaje złapany fałszujący bass kick, dochodzą odgłosy palonej gumy, bass kick zostaje wprawiony w obrotowy ruch, a haty coraz bardziej niegrzecznie dobijają się do bramy garażowej. 2 minuta infekowana jest przepysznym świdrująco-metalicznym synthem z odrobiną rave'owej energii i potężnymi podkręcającymi kickami. Faktura się płaszczy, wycisza. Delikatny kosmiczny flecik i narastające synthy zwiastują uderzenie basów. Jebut. Utwór skonstruowano tak, że mocne uderzenie jest co rusz tonowane a serpentyny efektów piętrzą się do granic objętości.

wtorek, listopada 12, 2013

top: Skudge

Dzisiejszy posępny, ale wcale nie nijaki dzień pragnę zwieńczyć wieczorną selekcją okołoelektronicznego duetu Skudge. Ich muzykę można określić jako dub techno z elementami dubstepu, czasami wyłącznie techno, jednakże nie można nazwać różnorodną. Artyści powielają wciąż ten sam pattern, który zresztą całkowicie się broni.

8. Contamination

Byk walczący z ptakiem rozpędziwszy się wykonał kilka potężnych skoków i zdekonstruował pojęcie dub techno, wprowadzając doń nową jakość. Wokół areny spotkałam mędrkujący dubstepowy synth, brzmiący niczym energiczne wyginanie blachy. Jednakże główną rolę w scenie tej gra świergocący ptak. Spotykają się tu dwa rodzaje prostoty, prostota rytmu i prostota melodii, tworząc charakterystyczne brzmienie wdzięcznego duetu Skudge.



7. Surplus

Zwalistych kształtów roślina tryskająca żółtym sokiem podziemnego życia, to obraz, który możemy zobaczyć latem. Jesienią ususzony hihatem korzeń rdestu królewskiego może być spożywany w celu regeneracji organizmu.



6. Ontic

Oryginalna wersja tegoż utworu rozpoczyna się miękkim blobem, na który nachodzi troszkę twardszy. Wpleciono tutaj delikatny, ambientowy motyw i gdzie niegdzie dorzucono parę prostych patternów bębna. Na czoło wysuwa się ostry blob, który nieźle dynamizuje charakter wałka.



5. Blackout

Subtelnej natury zamroczenie, które w niczym nie przypomina zamroczenia stanowiącego wynik delirium tremens, raczej upojenia przedziwnej barwy eliksirem leśnej wróżki. Zwaliwszy ciało na mech wsłuchuję się w elifcką melodię, a w uszach słyszę szum.



4. Void (Conforce Remix)
Kawałek, który niezmiennie kojarzy mi się ze Starlight Deepchorda, ale w zdecydowanie chłodniejszej odsłonie. Sampel talerza delikatnie ociepla atmosferę. Doskonały kompan nocnych wycieczek.



3. June

Typowa techniawka. Podjarka rypanym na jedno kopyto bitem. Stłumiony motyw przywołuje mojej wyobraźni akustykę Hotelu Forum, w którym odbył się festiwal Unsound. Gwizdek pojawia się już drugi raz w tej topliście utworów, wcale mnie nie zatrważa, jak dla mnie to humorystyczny akcent, dodatek burzący wrażenie odnośnie całości.



2. Convolution (2562 Remix)
Przeplataniec sprowadzony do ostoi dubstepu Dave'a Huismannsa. Ciepłe, brudne perkusjonalia, ostro zsamplowana i ociekająca efektami wokaliza kobiety.  Skwitowane to jest świetnym, wibrującym synthcikiem przypominającym mi ćmę barową, będącą naturalnym elementem kompozycji. On mógłby nawet lepiej!



1. Ontic (Rolando Understands Remix)

Trzeba przyznać, że światy brygady Skudge i Rolando nie są muzycznie daleko oddalone, fizycznie natomiast oczywiście tak. Świat szamański zatopiony w detroit spotyka się ze stylem europejskim.Wisienką na tym torcie jest niewątpliwie motyw wokalny wypowiadany przez mężczyznę, kolejny 'duchowy' wrzut, mający stanowić głębokie przesłanie.

poniedziałek, listopada 11, 2013

track: Murcof - Mo



Kolejny smutny dzień w życiu nigdzie nieprzystającego odmieńca, który wcale nie wstydzi się, że w pokoju jebie skarpetami. Szczerze powiedziawszy mało co przebija tę - niekoniecznie jesienną - apatię, ten deficyt psychiczny... mało co, z drobnym wyjątkiem. Wyjątek stanowi nic innego jak powyższy utwór, mocne uderzenie klawiszy i świetny motyw digitalnych wyjców, geniusz, o którym warto pamiętać. Dedykuję wszystkim szamanom, ćpunom, wykolejeńcom i pizdom życiowym. Bless!

piątek, listopada 08, 2013

memories: Martin Schulte



Selekcja najciekawszych utworów ze wszystkich albumów wykonawcy. Techdub Martina Schulte spowity jest charakterystyczną, cyfrową mgłą opatulającą krystaliczną czystość brzmienia i głęboki, pijany bas stąpający po lodzie.


Tutaj ptaków śpiew, a właściwie mew zostaje wpleciony w tło muzyczne. Zgniecione trąbki są motywem przewodnim genialnego utworu "Killer" o dobrze dopasowanej nazwie. Wypełniaczem są szybkie uderzenia rozmazanej stopy. Wielce minialistyczny wytwór.


Konsekwentnie wykorzystywane patenty tym razem posłużyły do stworzenia podwodnej głębi. Wrażenie potęguje rozwiany, zalany szum i odgłosy uderzania w dno statku. Na wraku tym spoczywa oszczędny, delikatnie falujący motyw.


Ten o nieco bardziej niepokojącej, rozdartej stylistyce. Metalowe kulki uderzają o wielkie lustra, tańczą dziwaczne clicki tłocząc życie w kreaturę nietypowości.



Mocno skndensowana porcja hardej zabawy od nieomylnego Marko Furstenberga.

Uplifter: Roska - Desire



U mnie tym razem nieco weselszy, skrajnie imprezowy wałek. Oczywiście jak łatwo było przewidzieć, rozdziewiczając go kręciłam nosem. Utwór ma wielki czar przywoływania mniej wyrafinowanych wspomnień z czasów licealnych, trudno odmówić mu zdolności rozkręcania odbiorcy.

czwartek, listopada 07, 2013

Goodbye technical problems!

No, w końcu problemy techniczne zostały zażegnane. Minął szmat czasu od ostatniego pożywnego posta i kierując się przesłankami nie zapowiada się jakakolwiek zmiana. Brakuje mi czasu na wsłuchiwanie się w muzykę, słyszę ją w tle w chaosie aktywności.

Tym niemniej jednak życie ponownie nawiedziło jaźń.



Adam Michalak - Returning To Essence
file / 20 september 2013 / Silent Season / SSD10
dub techno, ambient
cold, slow, atmospheric




Niewątpliwie utalentowany Adam Michalak i jego najnowsze dzieło "Returning to Essence" wpełzło na dysk twardy, po czym wypełzło z moich kolumn i przesyciło gęsty eter, z którego molekuł eksplodował atmosferyczny dub. Błona bębenkowa wpadła w rezonans, przez ślimak sączyło się delikatne zawodzenie w guście The Guide to The Safer Sex Coila. Brzmienie stało się klarowne, a sprowokowawszy medytacyjny trans muzyka nie miała szans wywołać uczucia znużenia. Surowa obwoluta dźwiękowa, wpompowana bańka szumu, na kartach stłumione kicki, echo. Można zasłuchiwać się czytając o prawach kosmologii i kosmogonii.
Maleńkie kropelki ołowianej rosy zwilżyły pory stalowego nosa, z otchłani wynurzyła się głęboka partia basu, konstrukcja ta została zwieńczona wysokim hatem. Jaskinie na stalowej wyspie Lam były potężne i obfitowały w stalaktyty. Wesołe krople wpadły w rytmiczny taniec i wirowały gasząc 'Candle', puszczony delay z reverbem. Metaliczne cykady hałasowały przed jaskinią budząc eterycznego ducha. 'Sparkles' to nocny koncert świetlików i iskier, rozświetlających mroźne przestrzenie. 'Evening Lantern' jest godne uwagi, to muzyka dzikiej plaży zimą, latarnia jest tu tylko majakiem, po partii pomp powietrznych jest chwila czasu na wariację z rozmazanymi clickami. Na 'Shadowy Horizon' miniaturki trąbki powietrznej ma udział w tańcu Yeti, bo nie w chocholim.
'Immersed In Dreams' zostawiony na deser, mimo przepełnienia smakuje wybornie. Nieco niepokojący jest charakter tegoż utworu, na którym pobrzmiewają: zdelayowane rzępolenie, arktyczny oddech pełniący rolę hata i mroczne dudnienie.