piątek, kwietnia 01, 2016

O nowej bluzce, olśnieniu i ukochanym nałogu, czyli to co zwykle.

Dzisiaj jest ten kapitalny dzień, jak wtedy w październiku 2011,
gdy wrony atropomorfizowały się, pośród dziesiątek mień, mych spazmatycznych drżeń.
Ptak-człowiek, ptasi móżdżek, od gadów ma tego i tego mózgu pień.

Jak soczyste polany, ujrzane w grudniu 2014,
doświadczenia, które ludzie kupują za złotych setki.
Kutas namalowany na prądnicy słupie jest dziś czystym ametystem,
jaźni błyskiem łupię, ale notabene temu skurwysynowi, co to namalował oczy wyłupię.

Promienie przebijają się przez kopuły drzew naręczy,
obiecałam niegyś, że miast dymu nikotynowego,
będę oglądać chmury, jak się z nieboskłonu sączą.

Tymczasem sączę głęboki L&M-ów dym,
z którym to pójdę ręka w rękę na krym,
choć to wątpliwy rym.

Ostatnio wspomniałam o boskim krysztale,
ornamentem inkrustowanym.
Teraz już, acz nie na życzenie, wywoływanym,
na wierzchu bluzki, niczym na rybie przywarta łuska, pokazywanym.

Dymek uwielbiam wprost, rozrostu, wzrostu w nosie porostu.
Mój pociąg do nikotyny odjeżdża z peronu trzeciego, a wciąż obecny,
czy w ciąży nawet, a co do licha,
bez tłumiącego tlenku węgla ma egzystencja staje się licha.
Wiem, że ta porada w gąszczu porad to zwykła kicha,
zapytaj o od niej abstynencję sekret mnicha.


I utwór zupełnie nie w klimat, ale czekam na noc, by Słońce ponownie nie sprażyło styków mego komputera, a mam zamiar jeszcze pożyć!

Usługa SnoopaVision jest w wersji beta i zostanie włączona w filmie LV & Josh Idehen "Waiting for the Night" [ from the "Islands" LP] 6/30/2149.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.