Taniec brzydoty obleczony złowróżebnym żartem.
Zmienny jest ten świat nadzwyczajny,
kiedy, o lekarze skończy się ten taniec rzeczy niebanalnych?
Wplątałam się w pajęczą sieć,
ze świetlistych girland sypiącą pytaniami "być czy mieć?"
Ten umysł nieświatły wolałby zwyczajnie oglądać matnię.
Z doznaniami zmiennymi biję się sekunda po sekundzie,
nie ma momentu by myśleć o uldze.
Zamierzchłe marzenia o eskapadzie,
jam kołek drewniany w buczynie wybijany, w skórze owadziej.
Na rozmyślaniu, widzeniu i słyszeniu rzeczy nieistniejących cała noc minęła, jak rzeka rwąca.
Tu stoi niestałej materii dzban, któremu chcę zadać kłam.
Muzyka pełna zgiełku, a księgi na wskroś przeklęte, bo w żadnej lekturze nie widzę już sensu.
Wypowiedzi lakoniczne, rezygnacja, myśli paniczne.
Negatyw niewywołany.
niedziela, października 25, 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.